Blog, Food, Travel

Jak się je w raju – Hawaje od strony kuchni

3 stycznia 2019
jedzenie na Hawajach

Czy pobyt na Hawajach przeniesie nasze podniebienia do kulinarnego raju? Wszystko wskazywałoby, że na tak żyznej glebie rosną najwspanialsze rośliny, ocean pełen jest darów morza a na soczystej, zielonej trawie wypasają się najzdrowsze zwierzęta na świecie. Co więc jedzą mieszkańcy tego stanu USA? Co znajdziemy na sklepowych półkach? Czego spodziewać się w restauracjach? Ile to wszystko kosztuje?

Jedzenie w Edenie

Czy zastanawialiście się czasem co w raju jedli Adam i Ewa?

Zapewne mieli dostęp do czystego powietrza, czystej wody, bogactwa wszelkiego stworzenia w morzu i na lądzie, soczystych owoców i warzyw. Co ciekawe kiedy pierwsi ludzie pojawili się na wyspie nie spotkali tam żadnych drapieżników, większych ssaków ani gadów. Hawaje były wtedy zdominowane przez bogaty świat ptaków. Żyjąc bez realnego zagrożenia ewoluowały do gigantycznych rozmiarów. Taka gąska była wielkości małego strusia. Dal przybyłych homo sapiens stały się pożądanym źródłem białka i fenomenem na polinezyjskich ucztach. Dziś po tych ptakach pozostało tylko wspomnienie.

Kiedy biali przybysze na dobre zagościli na wyspach, zaczęli za przykładem wcześniejszych zdobyczy kolonialnych eksploatować ich  zasoby i dostosowywać dziewicze tereny pod uprawę słodkiego złota – czyli cukru. Warunki do wzrostu trzciny cukrowej były tu znakomite. Podbita rdzenna ludność miała się więc czym zająć na plantacjach a bogaci panowie plantatorzy mogli liczyć zyski.

Drugi strumień pieniędzy płynął w kieszenie wielorybników, którzy na rzezi największych ssaków na ziemi dorobili się majątków. Wiele hawajskich zatok zmieniało wówczas kolor na krwisto-czerwony.

Pomimo czynnika ludzkiego na tak urodzajnych wyspach jakimi są Hawaje, nadal nie brakuje całego bogactwa, które ofiaruje przyroda. I mieszkańcy tego raju mogliby jeść najwspanialszy pokarm na ziemi, gdyby tylko chcieli ale… wielu z nich woli śmieciowe jedzenie.

Amerykańska kuchnia

Trzy motywy przewodnie charakterystyczne dla amerykańskiej kuchni znajdują potwierdzenie także na Hawajach:

  • Dużo
  • Tłusto
  • Słodko

To one tworzą model żywienia wielu mieszkańców rajskiego stanu aloha.

jedzenie Hawaje

W krajobrazie dominują restauracje typu fast-food w każdym możliwym wydaniu: amerykańskim, azjatyckim, meksykańskim. Są to albo wolnostojące lokale typu McDonalds czy Burger King, albo takie „ogródki obżarstwa”, zwłaszcza przy centrach handlowych, gdzie mamy wybór pomiędzy wieloma jadłodajniami w stylu „buffet”. Na stołach rządzi więc mięso, najczęściej w postaci smażonych hamburgerów, żeberek, kurczaków, a wszystko podawane w towarzystwie smażonego ryżu, makaronu albo frytek. Jest też opcja zamówić pizze albo sałatkę.

Ważne aby porcja była duża i nieskrępowanie tonęła w tłuszczu. Każdy bierze swoje koryto jedzenia, wiadro słodkich napojów i ledwo niosąc tacę, szuka miejsca gdzie pochłonie to wszystko w towarzystwie dziesiątek innych przedstawicieli narodu wybranego – prawdziwe social eating.

A po tym wszystkim koniecznie słodka kawka objętości pół litra i kawałeczek cheescake’a dostarczający 800-1400 kcal. Ta kaloryczność jest na daniach podana trochę jak u nas przerażające obrazki na paczkach papierosów. Efekt jest podobny…

Podoba się Wam taka wizja? Ok, nie ma co generalizować, ale osób, żywiących się tam takim schematem jest naprawdę dużo i widać tego efekty na ulicach. O zgrozo! Żywienie się w takich niezdrowych jadłodajniach wynika w dużej mierze stąd, że to najtańsza forma wyżywienia.

Kuchnia polinezyjska

A co z tradycyjną kuchnią polinezyjską zapytacie? Wbrew pozorom, wcale nie jest łatwo znaleźć klimatyczne, miejsca z tradycyjną polinezyjską kuchnią. Takie restauracje giną w masie popularnych amerykańskich i azjatyckich knajp. Najprostsze wyjście aby jej posmakować to wybrać się na wieczór Luau. W większości sklepach znajdziemy też niektóre z charakterystycznych potraw jak poke, kalua pork, czy produkty zrobione z taro (ichniejsze ziemniaki), które niegdyś były podstawą kuchni hawajskiej. Mamy jednak przemyślenia, że potomkowie dawnych Polinezyjczyków sięgają dziś chętniej po fast-food, a tradycyjną kuchnią błyszczą na pokazach dla turystów i czasem rodzinnych przyjęciach, na które jednak turysta rzadko ma wstęp.

  • Luau

Wszędzie gdzie się nie obejrzycie, dostępne są informacje o tzw. wieczorach LUAU. To forma imprezy gdzie część kulturalna przeplata się z poczęstunkiem. To tam dla niezorientowanego turysty chyba najłatwiej posmakować lokalnych, tradycyjnych dań.

Warto jednak przemyśleć gdzie takiego wieczoru doświadczyć. Można bowiem trafić na ogromną pokazówkę zrobioną pod publiczkę, za naprawdę niemałe pieniądze. Takie spędy na Luau, mają mało wspólnego z obcowaniem z prawdziwą polinezyjską kulturą. W Polinesian Center dla przykładu, wykupując pakiet zawierający Luau, trafia się na stołówkę mieszczącą kilkaset osób, z wielkimi podgrzewaczami do jedzenia. Może i spróbujecie tradycyjnej kuchni, ale jednak przypomina to ogromny ludzki paśnik znany z hoteli all inclusive czy stołówek w centrach handlowych.

  • Poke

To co wśród powszechnie dostępnych i popularnych dań wydaje się najmniej przetworzone to tzw. miski(bowl) nazywane poke. Można zawartość takiej miski dowolnie komponować wedle swojego uznania. Popularne są miski z dodatkiem surowego tuńczyka, ośmiornicy, wodorostów czy innych owoców morza. Są one w różny sposób przyprawione, najczęściej sosem sojowym. Jeśli ktoś lubi surową rybę to może stać się amatorem tego dania. Wszędzie gdzie sprzedawana jest surowa ryba jest informacja o potencjalnym zagrożeniu wynikającym z jedzenia takowej. No risk, no fun 🙂

  • Taro (kolokazja jadalna)

Ta korzenna roślina popularna w Azji i Polinezji. Na Hawajach dania na jej bazie były podstawą wyżywienia mieszkańców. Dziś wyrabiania się z niej pasty – POI, mąki a nawet słodycze. Liście tej rośliny wykorzystuje się do przygotowania tradycyjnej potrawy – Lau Lau. Dania na bazie taro są często charakterystycznie barwione na fioletowo

  • Ananasy, banany i kokosy

Owoców na wyspie naprawdę nie brakuje. Hawaje są potężnym producentem i eksporterem ananasów. Na Oahu możecie nawet zwiedzić plantację Dole, firmy znanej na całym świecie. Orzechy kokosowe są często dostępne „od chłopa” przy drodze. Taki lokalny farmer za odpowiednią cenę przygotuje owoc do spożycia za pomocą ogromnej maczety. 

Także przy drodze można często kupić chlebek bananowy. Są zwykle baaardzo słodkie.

  • Orzechy makadamia

Rosnące na wyspach przepyszne orzechy makadamia, są prawdziwym przysmakiem Hawajów. Wszędzie można kupić paczuszkę takich orzechów a do wyboru mamy sporo ich smaków. Jeśli ktoś podróżuje po Oahu, polecamy wybrać się na farmę, na której możemy degustować różne rodzaje orzechów a nawet rozłupać sobie kilka z nich tradycyjną metodą (kamieniem). Farma znajduje się Oahu, a jej stronę można odwiedzić tutaj.

Zdrowsze jedzenie z… importu

Błogosławieństwem dla oferty gastronomicznej hawajów jest mnogość turystów z całego świata. Oni, poza spróbowaniem najlepszego steka czy hamburgera w sieciowej, amerykańskiej restauracji, przywożą ze sobą zapotrzebowanie na zdrowsze trendy kulinarne. Mamy wówczas szansę zamówić coś co ma szansę być zdrowsze od typowego, amerykańskiego jedzenia.

Najlepszą robotę robią chyba goście z Japonii, których tu najwięcej. Dla nich powstało dużo lokali z sushi i innymi japońskimi daniami i przekąskami. To naprawdę dobra i smaczna odskocznia od amerykańskiej kuchni.

Nie tylko Japończycy przybywają na Hawaje. Osiadło tam też sporo przedstawicieli innych azjatyckich nacji. W gastronomii przekłada się to na dużą ilość chińskiego, tajskiego, wietnamskiego i indyjskiego jedzenia.

Spory udział w powstawaniu alternatywnych punktów gastronomicznych mają też z pewnością surferzy. Wśród nich sporo wegetarian czy wręcz wegan, więc blisko popularnych spotów surferowych spotkać można przyjemną, knajpę w stylu „bio”. Brać surferów przyczyniła się też  do spopularyzowania food trucków. Najpopularniejsze są wozy oferujące krewetki i tajskie jedzenie. Będąc w podróży to naprawdę dobra opcja na posiłek.

jedzenie na Hawajach

Nasi znajomi z Honolulu wskazali nam knajpki przy ulicy Monsarrat Ave, jako dzielnicę gdzie jeżdżą na kawę i jadają miejscowi – warto spróbować. Jest to u podnóża Diamond Head od strony zachodniej.

Acai bowl

Deser na bazie zmrożonych jagód acai jest absolutnym hitem eksportowym Hawajów. Popularność tych owoców bierze się z wręcz magicznych dla zdrowia właściwości. Chodzi tu o ilość witamin i własności antyoksydacyjne. Jagody acai rosną tylko w Ameryce Południowej i bardzo trudno jest je przewozić bez utraty całego dobra jakie mają w sobie. Nie do końca wiemy skąd taka popularność tej „miski” na Hawajach, ale ten deser w różnym wydaniu przygotowuje większość knajp na wyspach. Dla turystów jest to „zdrowy wabik”. Dla tłustych amerykanów natomiast, taki deser jest niczym Święty Graal – po tonie zjedzonego syfu, ma w cudowny sposób zachować ich zdrowie. Woda życia nie istnieje ale… – próbować warto!

Dla nas zdecydowanie najlepszy deser Acai bowl podają w sieci restauracji Island Vintage Coffee. Posiadają oni kilka punktów na różnych wyspach. Nasi przyjaciele zarekomendowali nam to miejsce jako „must be” w Honolulu i pomimo wiecznej kolejki do zamówienia i przeklętych, bezczelnych gołębi, każdy dzień w Honolulu zaczynaliśmy w tym miejscu. A kiedy zwiedzaliśmy Oahu i Maui, często zaglądaliśmy do ich innych oddziałów. Zdecydowanie polecamy je także jako miejsce z dobrą kawą, najlepszymi śniadaniami i lunchami. Jedzenie wyglada tam pięknie i jest naprawdę smaczne. Nie nie mamy z nimi układu partnerskiego – polecamy bezinteresownie 🙂 Ich strona: https://www.islandvintagecoffee.com

Kawa

Kawa na Hawajach jest nie tylko popularna. Na Hawajach kawa jest nawet uprawiana. I znów przedsiębiorczy amerykanie udostępnili na Oahu specjalną plantację gdzie można skosztować różnego rodzaju kawę i zabrać sobie jakąś na pamiątkę. Plantacja znajduje się również na Oahu, a jej strona tutaj.

W Honolulu ciekawym miejscem na wypicie małej, czarnej jest kawiarnia Honolulu Coffee, mieszcząca się w gmachu najstarszego hotelu na wyspie Moana Surfrider, pośrodku Kalakaua Ave oraz nasze ulubione Island Vintage Coffee, także przy tej ulicy, na pierwszym piętrze małego centrum handlowego Royal Hawaiian Shoping Center, obok The Cheescake Factory. W tej sernikowej świątyni rozpusty trzeba choć raz zasiąść przy kawie i jedynym słusznym nowojorskim serniku – Cheescake Original. Zróbcie to jednak zaraz po otwarciu lokalu albo weźcie sernik na wynos bo przyjemność siedzenia w tłumie jest tam znikoma.

Innych miejsc gdzie parzą dobrą kawę jest bez liku. Z pewnością odkryjecie swoje ulubione miejsca. Poproście jednak obsługę składając zamówienie, aby podano wam kawę w porcelanie a nie w plastikowym kubku jak na wynos. Nam osobiście taka kawa w biegu zupełnie nie smakuje. Wolimy usiąść na chwilę i rozkoszować się jej smakiem.

Woda

Pomimo tego, że zasoby wody na Hawajach są w zasadzie nieograniczone, to bardzo dba się tu o jej ochronę. Dzieje się tak między innymi poprzez maksymalną redukcję ilości plastikowych butelek. W wielu miejscach publicznych dostępne są kraniki z pitną wodą, gdzie możemy się napić lub uzupełnić termos czy bidon. W ogóle na Hawajach swoje pojemniki na płyny wielokrotnego użytku są bardzo powszechne. Popularne są też w dużych sklepach automaty do napełniania dużych, galonowych butli. Takie 4 litry kosztują wówczas 0,5 USD, co daje sporą oszczędność.

W restauracjach i kawiarniach możecie poprosić o dowolną ilość czystej wody i zazwyczaj obsługa nie pobiera za to opłaty.

Co znajdziemy na półkach sklepowych

To co oferują amerykańskie restauracje jest w dużej mierze pochodną tego co jest dostępne na półkach sklepowych. A tutaj widać prawdziwe oblicze katastrofy, której doświadcza statystyczny amerykański obywatel. Rykoszetem dostają też turyści. Cóż bowiem mamy na ciągnących się bez końca regałach domów handlowych? – słodką truciznę!

jedzenie Hawaje

Cukier jest obecny właściwie we wszystkim co można kupić w amerykańskim sklepie. We wszystkim gdzie tylko da się go dodać. I kupując dowolny produkt, czuć to bardziej niż w porównywalnym, zakupionym w Polsce. Słodki jest chleb, fasolka z puszki, wszelkie płatki, wszystkie gotowe dania, przetwory mleczne, owocowe…. A w parze z cukrem najgorszy sort kukurydzy i pszenicy, nie wspominając już o konserwantach i pozostałej chemii obecnej w jedzeniu – masakra!

Mamy wrażenie, że amerykanie są po prostu wmontowani, niczym chomiki w karuzelkę:

  • tuczy się ich najgorszym jedzeniem
  • sprzedaje się im sprzęt sportowy, aby ich „niby” wyciągnąć z nadwagi
  • leczy się ich

Na tym cyklu sprytni amerykańscy miliarderzy zarabiają kolejne miliardy, a ludźmi się naprawdę nikt nie przejmuje. W końcu mają wolny wybór, mogą żyć zdrowo. Patrząc na jedzenie dostępne w sklepach można sobie pomyśleć, że wybór jest jeden…

Co gorsza widać i po sklepach w Europie z Polską włącznie, że światowi hegemoni rynku spożywczego swoje sprawdzone wzorce przekazują dalej. Problem otyłości i tu staje się coraz bardziej poważny. Istotnym czynnikiem jego zaistnienia jest to co i ile jemy. Konsekwencje nie tylko dla zdrowia ale i dla budżetu są poważne. Amerykanie już się nie łudzą, że traktując tak ludzi da się utrzymać system opieki zdrowotnej. Ciekawe kiedy w Polsce kolejny rząd wywiesi białą flagę i przestanie udawać, że będzie leczyć ludzi „za darmo”.

Dla turysty jakkolwiek zwracającego uwagę na to co je, efekt jest taki, że chcąc kupić prowiant na piknik, chodzi się w kółko po ogromnym sklepie – Walmart i… ogarnia go bezsilność. Nie ma co wrzucić do koszyka aby się z pełną tego świadomością nie truć.

Farmers markets i Foodlands Farm

Amerykanie to jednak naród przedsiębiorczy, więc podobnie jak u nas bio-markety pojawiły się tam farmers-markety oferujące z założenia żywność zdrowszą (znając życie to trend pochodził ze Stanów i przyjął się u nas). I faktycznie idąc do takiego sklepu mamy szansę kupić jedzenie lepszej jakości. Podobnie jednak jak w Polsce za dopisek „- eco czy bio” płaci się ekstra, co powoduje, że i tak wysokie ceny za jedzenie stają się bardzo wysokie, czasem przekraczające możliwości zwykłego turysty znad Wisły.

Drugą siecią sklepów, która posiada wizerunek „lepszego sortu” to Foodland Farm. Tutaj wybór produktów spożywczych faktycznie jest większy. Ceny niestety za tym podążają.

UWAGA:

W sklepach tej sieci podobnie jak w kilku innych funkcjonują swego rodzaju karty lojalnościowe dające zniżki już od pierwszych zakupów. Przy kasie należy powiedzieć, że chce się taką kartę i zwykle należy podać numer telefonu. Oni na ten numer nic nie wysyłają, wprowadzają go tylko do systemu. Wymaganych jest 10 cyfr. Podawajcie więc ostatnie 10 znaków waszego polskiego numeru. Zniżki potrafią być naprawdę zauważalne.

Ceny jedzenia

Pomijając ofertę dostępnej żywności w hawajskich sklepach, ich cena sprawia, że jedzenie staje się prawdziwą piętą achillesową wyprawy na Hawaje. Jest tam naprawdę drogo. I o ile ciuchy, elektronika, paliwo potrafią być tu w porównywalnej cenie, a nawet tańsze niż w Polsce, to jedzenie jest kilka razy droższe. Aby było nam prosto rachować – razy cztery. Powoduje to, że nawet gdy nie zdecydujemy się stołować w knajpach, to robiąc zakupy na jeden dzień, spokojnie zostawimy nawet 50-100 dolarów. Wchodzą w to podstawowe produkty na trzy posiłki dla czteroosobowej rodziny( a nasza Juleczka była tylko na piersi).

Nic więc dziwnego, że wielu lokalnych jak i turystów decyduje się jednak jeść „na mieście”. Dla porównania, w restauracji fast-food typu Panda Express ta sama rodzina zje do syta za 15 dolarów. Jeśli przełknie się( poza jedzeniem) perspektywę komplikacji żołądkowych i wpływu tego obiadu na zdrowie, to wychodzi całkiem tanio. Zdarzyło się nam kilka razy korzystać z menu tej sieci dlatego, że było tanio i szybko, co przy zwiedzaniu ma swoją wartość. Ale na dłuższą metę nasze żołądki eksplodowałyby, jak to się dzieje z wieloma mieszkańcami Stanu Aloha.

Dla orientacji podajemy przybliżone ceny kilku produktów:

W sklepie:

  • chleb – 3-7 USD; bez względu na cenę zawsze paskudnie słodki
  • jabłko 1 szt. – 1 USD
  • banan 3 szt – 2 USD
  • kiść winogron – 6-8 USD
  • kokos przy drodze – 5-8 USD
  • hummus – 4-5 USD
  • masło – 5 USD
  • Kawałek żółtego sera – 5 USD
  • 6*0,33 l piwa – 8 USD
  • Najtańsze białe wino – 6 USD
  • opakowanie kiełbasy(4-6 szt) 5-8 USD
  • Żeberko na grilla – 13-18 USD
  • Porcja szaszłyka(4 patyczki) – 5-7 USD
  • Duże opakowanie płatków owsianych – 5-6 USD
  • Mała paczuszka orzechów makadamia – 9-12 USD
  • Woda źródlana 1,5 litra 1-1,5 USD
  • kurczak cały grillowany w sklepie 10 USD
  • małe opakowanie sushi na wynos – 6-10 USD

W knajpie

  • kawa w knajpie – 3-4 USD
  • acai bowl – 9-12 USD
  • duży zestaw obiadowy w Panda Express – 11-14 USD
  • poke z surowym tuńczykiem 13-17 USD
  • rolka sushi 8-13 USD
  • pizza – 10-14 USD
  • wieczór Luau – 100-140 USD/osobę
  • cheescake orginal – 8 USD
  • śniadanie – 10-15 USD/osobę
  • porcja krewetek z food truck’a – 10 USD
  • porcja Pad thai z food truck’a – 10-12 USD
  • Pad Thai w restauracji – 18 USD
  • żeberko w znanej sieci Outback Steakhouse – 27 USD
  • Cały kurczak w restauracji – 30 USD
  • przystawka z krewetek w restauracji 10-14 USD
  • duże piwo w restauracji 5-7 USD
  • japońska przekąska 1 szt – 2,5 USD

Podsumowanie

Na Hawajach dla tych, którzy są zdecydowani szukać dostępne jest naprawdę wyśmienite, zdrowe jedzenie. Ale nie znajdą go w popularnym Wallmarcie czy sieci ABC (taka ich żabka). Warto poszukać targowisk gdzie sprzedają farmerzy albo wybrać się do sieci sklepów farmers market, ewentualnie Foodland Farm. Tam jest szansa nabyć rzeczy spełniające oczekiwania bardziej wymagających klientów. Rzeczy te będą odpowiednio droższe, ale podobno na zdrowiu się nie oszczędza.

Jeśli jednak nie zwracacie uwagi na to co jecie albo po prostu wasz budżet przeznaczony na wyjazd wymaga oszczędzania na jedzeniu to dołączycie w szeregi pasionych paszą Amerykanów.

Te rzeczy są nawet smaczne w końcu pełno w nich nośników smaku jak tłuszcz i cukier, więc pozornie można być zadowolonym. Jednak obserwując tęgich mieszkańców Hawajów łatwo odgadnąć co dzieje się z ciałem po dłuższym spożywaniu kuchni Amerykańskiej.

Kiedy na ulicy zobaczycie szczupłego Azjatę to znak, że jest turystą. Jeśli posiadacz skośnych oczu jest puszysty to znak, że mieszka w USA. Oczywiście są wyjątki, ale one raczej potwierdzają regułę.

Dobrym pomysłem na możliwie zdrowe funkcjonowanie podczas wakacji na Hawajach i przy okazji maksymalnie ekonomiczne to model:

Śniadanie: Owsianka (bez dodatku cukru) z owocami

Lunch: gdzieś pod drodze w food trucku albo japońskie przekąski

Kolacja: porcja ryby, mięsa lub warzyw zrobiona na grillu gazowym, które są tam bardzo popularne w wielu apartamentowcach i wakacyjnych ośrodkach

Jeśli w tym czasie pozwolicie sobie na coś amerykańskiego to nic się Wam nie stanie. Wspomnienia tych wyraźnych smaków pozostaną wam w pamięci równie silne, jak wrażenia pięknej przyrody, która będzie Was otaczać!

Mahalo (hawajskie dziękuję) i smacznego:)

You Might Also Like