Blog, Parenting

Czy młodej damie nie wypada wchodzić do kałuży… ?

27 czerwca 2018

Wychowanie dziecka to często nurtujący nas temat.

Wczorajszego popołudnia wybraliśmy się do nowo otwartej kawiarni w okolicach poznańskiego parku Sołackiego. Siedzieliśmy sobie smakując umiłowane croissant’y a Tosia wsuwając deser owocowy. W pewnym momencie nad Poznaniem zaczęła się na zewnątrz solidna ulewa. Jakże odmienne postrzeganie tej aury mieliśmy:

My dorośli, wciśnięci w wygodną kanapę, szczęśliwi że jesteśmy w suchym i przytulnym wnętrzu. Byliśmy dumni z siebie, że 10 metrów od drzwi stoi zaparkowany samochód – gwarant dotarcia do domu bez ryzyka zmoknięcia. Paskudy deszcz nic nam nie zrobi! hahahaha!

Dziecięca ciekawość świata

Nasza Tosia, dwa lata z hakiem na karku, totalnie zahipnotyzowana obfitym opadem atmosferycznym. Że jak to się dzieje, że to z nieba leci woda i robią się kałuże? Czy statek wykonany z paragonu fiskalnego zgodnie ze sztuka origami, popłynie niczym jacht po morzu? Chcę to sprawdzić JUŻ!

To oczywiście nie był pierwszy deszcz jaki obserwowała. Ale to był ten moment, kiedy odprowadzana naszym zdumionym ale przyzwalającym wzrokiem miała szansę doświadczyć go po swojemu. Wyszła na zewnątrz i mokła… tak radośnie… tak dziecięco, niewinnie. Powiązała słowo „deszcze” z jego istotą. Czegoś się uczyła…

Patrząc na nią, byliśmy przejęci jej ciekawością świata i odwagą. Cieszyliśmy się, że intuicja podpowiadała nam, aby jej w tym procesie poznania nie przeszkadzać. Nie zablokować jej. Pewnie za jakiś czas sama przeniesie swoje fascynacje w inny obszar. Ale spotkanie z deszczem ma za sobą.

A co z dorosłymi?

W jak dużym stopniu dorośli zatracają ten entuzjazm. My już wiemy od dawna, że deszcz sprawi, że ubranie będzie mokre, że jak się nie przebierzemy a będzie zimno to możemy się przeziębić, że mokre buty mogą nas obetrzeć itd. Raczej stronimy od niego, woląc pozostać za szybą. No chyba, że akurat trafieni strzałą Amora, obudziły się w nas dawno zastygłe endorfiny i spacer w deszczu wydaje się romantyczny. Po nim grzane wino, kominek…. Czasami tez faceci stają się przypadkowymi koneserami kobiecych wdzięków, kiedy deszcz zamieni luźną odzież w kostium Lary Croft.

Kiedy dołączyliśmy do niej i akurat wszyscy w trójkę byliśmy pod osłoną daszku, z wnętrza kawiarni wyszła mocno zatroskana pogodą rodzina z dwoma chłopcami w wieku ok 4-6 lat. Głowa rodziny pobiegła niczym młody jelonek do samochodu, który po chwili stanął na granicy trawnika, o 2 metry bliżej niż był wcześniej zaparkowany. Szyja rodziny rozwijała się niczym kobra, aby przypadkiem jej chłopcom nie spadła na głowę choćby kropla wody. A chłopcy, jak to dzieci naprawdę mieli ochotę coś zbroić w kałuży. Nie mieli szansy. Zostali mocnym, nie podlegającym dyskusji, matczynym gestem osadzeni na miejscu. Koło naszej zaskoczonej córki.

Zdziwienie dziecka

To zdziwienie w jej oczach, pani chyba błędnie odebrała jako jej trwogę o los starszych od siebie kolegów. Wypowiedziała: -„O, widzicie chłopcy. Młodej damie nie wypada wchodzić do kałuży”! Zrezygnowanym chłopakom iskra gasła w oczach. Matczynym rozkazem zostali wysłani pojedynczo, biegiem w celu zajęcia strategicznego miejsca w samochodowym foteliku. Pojedynczo, aby w trakcie kiedy głowa rodziny asekuruje jednego syna, ten drugi nie moknął. W końcu odjechali, a my dochodziliśmy do siebie po tym zintegrowanym pokazie rodzinnego batalionu obrony przeciwdeszczowej.

Tośka puściła jeszcze raz swój papierowy statek w powiększającej się z każda chwilą kałuży. Kiedy okazało się, że nadal nie pływa, odmaszerowaliśmy do samochodu zaparkowanego 2 metry od chodnika. Wracając do domu mieliśmy w samochodzie trochę mokre ale bardzo szczęśliwe dziecko!

You Might Also Like