Blog, Travel

Jak tanio dolecieć na Hawaje?

18 grudnia 2018
Hawaii

Hawaje zajmują niezmiennie jedno z czołowych miejsc na liście wymarzonych kierunków wakacyjnych dla ludzi z całego globu. Jeśli trafiła nas już strzała marketingowego kupidyna, albo po prostu ktoś zarekomendował nam ten kierunek, czas zabrać się za realizację marzenia. Oto kilka wskazówek, które mogą Wam pomóc w przygotowaniu podróży do „raju na ziemi”.

Na Hawaje tylko samolotem!

My Polacy, możemy już na wstępie zacząć narzekać. W końcu trudno o bardziej odległe od Warszawy miejsce niż Honolulu. O Miastach partnerskich raczej nie ma wiec mowy 🙂 Niesłusznym byłoby jednak określenie Hawajów jako „antypody, ponieważ znajdują się na półkuli północnej. Niemniej zawsze kiedy trzymamy globus na kolanach patrząc na Europę to Hawaje będą nas kłuć w rzepkę 🙂

W zasadzie poza samolotem nie ma innego rozsądnego sposobu aby się dostać na Hawaje. Można oczywiście wybrać drogę morską, ale po tak długiej podróży, ZUS nie miałby z czego wypłacać na emerytury 🙂

Wbrew pozorom dostać się na hawajskie wyspy nie jest wcale aż tak trudno. Z Warszawy można tam dolecieć z zaledwie jedną przesiadką! Wystarczy kupić np. bilet Lot’u do Los Angeles, a stamtąd jednym z kilku połączeń dziennie amerykańskimi liniami lotniczymi do Honolulu. Gdyby się dobrze uwinąć to w 24 godziny jesteście na miejscu. To jednak może być dość droga opcja.

Optymalne połączenie to lot łączony np. przez Niemcy, Holandię, Francję. Powinniśmy się wtedy wyrobić w 30 godzin i po drodze przesiadać się zaledwie dwa razy. To wszystko możliwe jeśli jesteśmy w stanie zapłacić regularną cenę za to połączenie, która zwykle oscyluje w granicach 3500-4000 zł. Zawsze warto szukać połączeń na stronie www.kayak.pl. Jest to naprawdę niezła wyszukiwarka i często z niej korzystamy.

Tanio czy komfortowo?

Jeśli chcecie zaoszczędzić już na pierwszym elemencie składowym podróży na Hawaje, warto zapolować na okazję. Zdarzają się okazje biletu na Hawaje z jednego z europejskich miast już nawet za 2200 zł. Sami taki bilet „trafiliśmy” z Amsterdamu. Pierwsza kalkulacja jest olśniewająca – to na 3 osobach oszczędność conajmniej 3500 tyś złotych! Szybkie zderzenie impulsów nerwowych w rozgrzanych szarych komórkach, szybka niczym błyskawica decyzja przesłana synapsami do mięśni dłoni i już klikamy: Kup teraz i… co teraz? Mamy w ręku fantastycznie tani bilet ale…dla kogoś kto mieszka w Amsterdamie 🙂

Mieszkając w Polsce trzeba się jakoś do tego Amsterdamu dostać. Oczywiście samotny wilk -student, biorący udział w międzywydziałowej rywalizacji w planowaniu podróży za 100 euro/miesiąc da sobie radę. Dojedzie w dowolne miejsce autostopem, po drodze go nakarmią, wypije beczkę piwa, a może jeszcze przeżyje jakieś miłosne uniesienie. Dla niego nadal ta cena zostaje niska.

Inaczej jest z podróżującą rodziną z dwójką małych dzieci. Dla takiej watachy autostop odpada, a efekt miłosnych uniesień plącze się teraz między nogami, raz głodny, raz śpiący, a raz po prostu jęczący z błachego tylko dla dorosłych powodu. Początkowa oszczędność na cenie biletu topnieje szybciutko na przelot do takiego Amsterdamu, przekąski na lotniskach, a jeśli loty się nie zgrają jednego dnia – hotel i transfer do niego. Zresztą nawet jeśli się zgrają to i tak lepiej zaplanować w czasie tak długiej podróży conajmniej jeden nocleg. Efekt: z zaoszczędzonych 3500 zł robi się przy pomyślnych wiatrach 1500 zł. Mamy taką refleksję, że trzeba solidnie przemyśleć czy przy tak sumarycznie drogiej podróży warto jest zwiększyć ilość przesiadek z 2 do 4 i długość lotu z 27 godzin do 48.  Zaoszczędzoną w ten sposób kwotę wydacie na Hawajach w ciągu dnia(na dwie doby na 100% nie wystarczy).

Okazja czyni pasażera

Nie wiem czy macie podobnie ale spora część naszych podróży wzięła się z przypadku, ot po prostu przeglądaliśmy „internety” i nagle pojawiła się ONA – okazja. Jak tu jej nie wykorzystać. W końcu trzeba być pierwszym. Kto wie ile osób ogląda w tym samym momencie ten portal i… niewdzięcznik odbierze nam nasze lotnicze „my precious”!!!

W przypadku Hawajów i USA w ogóle, niech się Wam jednak przed kliknięciem: „zapłać”, zapali kontrolka bezpieczeństwa. Pamiętajcie że aby się tam wybrać potrzebujecie:

1. Paszport, i co istotne aby jego ważność przekraczała o conajmniej 6 miesięcy okres planowanego pobytu w USA.

2. Ważną wizę amerykańską wklejoną w paszport.

3. Worek pieniędzy, który jesteście zdecydowani zamienić na wspomnienia.

Jeśli nie spełniacie choćby jednego z powyższych punktów, poważnie przemyślcie zakup biletu albo… zróbcie tak jak my 🙂

Kupiliśmy okazyjny bilet (tak przynajmniej nam się wtedy wydawało), nie mając wizy amerykańskiej, a zamiast worka pieniędzy mieliśmy co najwyżej sakiewkę. Ale to dopiero początek. Kupiliśmy 3 bilety mimo, że mieliśmy lecieć w czwórkę. Najmłodsza pasażerka, Julka, jeszcze była w mamy brzuchu. Szczyt optymizmu czy głupoty zapytacie?

Powiedzmy, że optymistycznie postanowiliśmy zawierzyć szczęściu, któremu dopomóc miało nasze doświadczenie z wcześniejszych wypraw po świecie. Oto bowiem:

– bilet kupowaliśmy z dużym, dziesięciomiesięcznym wyprzedzeniem

– dużo lataliśmy z dzieckiem, także noworodkiem. O naszych doświadczeniach możecie przeczytać tutaj.

  • wiedzieliśmy, że nie ma problemu dodać noworodka do wcześniejszej rezerwacji rodziców
  • wykupiliśmy ubezpieczenie od odwołania rezerwacji. Gdyby coś było nie tak, odzyskalibyśmy większość pieniędzy za bilet
  • Nie przeskrobaliśmy niczego wobec kraju Wielkiego Brata, więc nie było powodów aby obawiać się o wizę. Jak zdobyć amerykańską wizę przeczytacie tutaj.
  • dziecko dostaje wizę automatycznie jeśli jego rodzice wcześniej ją uzyskali. Po narodzinach Julki, jej wiza była więc tylko formalnością

Jak planować lot na Hawaje

Kupując bilet na Hawaje dobrze jest przemyśleć zawczasu plan podróży. Czeka na Was kilka potencjalnych trudności:

  • długość lotu – aby wylądować na Hawajach, podróżując z Polski trzeba liczyć conajmniej 18 godzin samego lotu. Już samo to potrafi zmęczyć dorosłą osobę a co dopiero rodzinę z dziećmi,
  • ilość przesiadek – każda przesiadka to dodatkowe obciążenie,
  • zmiana czasu – pomiędzy Warszawą a Honolulu jest 11 godzin przesunięcia czasu. O tym jak sobie poradzić z jet lagiem przeczytacie tutaj.
  • odprawa celna na pierwszym lotnisku USA – to pokorne stanie w kolejce do urzędnika, który jednym słowem może nas zatrzymać niczym Toma Hanks’a w słynnym filmie „Terminal”. Nawet jeśli nas wpuszczą, to stanie w kolejce zabierze nam nawet kilka godzin a o przywilejach dla rodzin z małymi dziećmi tam jeszcze nie słyszeli,
  • jeśli z w trosce o swoje dzieci zabierzecie ze sobą zdrowe przekąski typu owoce, spodziewajcie się kolejnego opóźnienia. przywożenie owoców jest zakazane i trzeba pozytywnie przejść kontrolę pod tym kontem. Przyłapanie z jabłkiem w ręku może spowodować dla nas konsekwencje równie tragiczne jak afera w raju 🙂 Przyzwolenie jest tylko na te ugryzione od Jobs’a,
  • konieczność odbycia kolejnej odprawy bagażowej oraz kontroli osobistej i bagażu podręcznego.

Ważne więc aby nie wykazać się przesadnym optymizmem przy planowaniu szybkich przesiadek. Może to skończyć się bardzo źle o czym sami się przekonaliśmy. Na przesiadkę w San Francisco mieliśmy 2 godziny 40 minut. Samolot z Europy się nie spóźnił, ludzie w kolejce do odprawy paszportowej „zlitowali się” nad nami po prawie 2 godzinach stania i przepuścili o kilkanaście miejsc, urzędnik powitał w USA, a i tak nie zdążyliśmy na nasz ostatni lot do Honolulu.

Wystarczyło, że pani przy odprawie bagażowej nie mogła na bazie paszportów doszukać się naszych rezerwacji i zostaliśmy totalnie zmęczeni z górą bagaży i śpiącymi dziećmi na hali lotniska. Mieliśmy szczęście spotkać dobrego człowiek i wszystko skończyło się dobrze. Linie lotnicze wzięły nasze spóźnienie na siebie, zmienili rezerwację na następny dzień, dali nam hotel i 90 dolarów na jedzenie. Ale nie musiało tak być.

Sugerujemy więc, na to pierwsze lotnisko w USA, czy to będzie San Francisco czy Los Angeles, zarezerwujcie sobie conajmniej 3 godziny. Po przymusowej nocy spędzonej na zachodnim wybrzeżu, mieliśmy przemyślenia czy nocleg tam nie był dobrym pomysłem na złamanie tej długiej podróży i zmiany czasu. Jeszcze lepiej mieć wystarczająco dużo czasu, aby podczas takiej przerwy zwiedzić miasto.

Wracając do Europy nie musimy się już martwić odprawą paszportową, kontrolą osobistą i bagażu podręcznego, a nadany na Hawajach bagaż rejestrowany, odbierzemy w miejscu docelowym. Jest więc sporo bezpieczniej planować w drodze powrotnej krótszą przesiadkę. Także mała zmiana czasu (2 godziny)pomiędzy Honolulu a zachodnim wybrzeżem, powoduje, że nocleg tam ma sens tylko kiedy chcemy zwiedzić miasto.

Tylko dla rodzin podróżujących z dzieckiem do lat 2

Jeśli lecicie z małym dzieckiem, które nie skończyło 2 roku życia to przysługuje Wam możliwość rezerwacji miejsca z dostępem do kołyski (baby bassinet). To takie łóżeczko zawieszane na ściance samolotu, gdzie dziecko może spać, odciążając tym samym kolana rodziców.

Tylko samoloty na długich trasach posiadają taką możliwość, ale to właśnie wtedy będzie najbardziej zbawienne. W różnych liniach różnie to wygląda. Czasami można bezpłatnie zarezerwować takie miejsca od razu przy rezerwacji. W innych liniach trzeba zapłącić za taką rezerwację z wyprzedzeniem. Przy robieniu check-in  48 godzin(lub 24 godziny – sprawdźcie to zawczasu) przed lotem, te miejsca są dostępne już bez opłat, jeśli jeszcze są… Tych miejsc nie jest dużo i naszym zdaniem warto o nie powalczyć nawet kosztem dodatkowej opłaty.

Jeśli wasze dziecko zaśnie i nie będzie turbulencji (trzeba wtedy wziąć je na kolana i zapiąć pasem), to  na długie godziny lotu zyskujecie komfort wart każdych pieniędzy.

Jest też drugi powód. Miejsca przypisane do tych kołysek mają dużo więcej przestrzeni na nogi. Nawet więc kiedy malec nie śpi, to ma się gdzie bawić. Dodatkowo przy rezerwacji nawet jednego takiego miejsca, reszta rodziny ma przydzielane miejsca obok w podobnie komfortowych warunkach (jeśli ilość zgłoszonych niemowlaków na to pozwala).

Gdyby się nawet zdarzyło, że wasze dziecko jest juz za duże (powyżej 10-11 kg) i obsługa nie zezwoli nam na użycie kołyski, zyskujecie miejsca z dużą przestrzenią na nogi – naprawdę warto!

Podsumowanie

Życzymy Wam abyście pewnego dnia postawili nogę na hawajskiej ziemi. Nie będzie wówczas istotne jak tam dotrzecie. Ważny będzie zapach kwiatów i i duch aloha, który przywita Was już po wyjściu z samolotu. Niech Wasze pierwsze kroki na wyspie będą zapowiedziom wspaniałej przygody jaką tam przeżyjecie!

Pozdrawiamy Was i czekamy na relację o Waszych przygodach, obserwacjach i miejscach godnych odwiedzenia na Hawajach!

Aloha

You Might Also Like