Choroba lokomocyjna po ciąży gratis!!!
Jak to jest, że po urodzeniu dziecka, kobieta choroba lokomocyjna po ciąży pojawia się u młodej matki w gratisie? I to kiedy jej obecność z tyłu samochodu staje się niezbędna? Ile z kobiet tak ma? Czy te dolegliwości kiedyś miną?
Rzygać mi się chce!
Ja, zawsze aktywna, podróżniczka, narciarka, żeglarka, wytrawny kierowca wszak nigdy nie cierpiałam na żadne mdłości w dowolnym środku transportu. Mogłam czytać, oglądać filmy, dziergać na drutach, wszystko. Nie bałam się żadnej karuzeli, przeżyłam sztormy pod i na pokładzie jachtu, leciałam tak wiele razy samolotem…
Po ciąży, jakby w gratisie do pierwszego dziecka otrzymałam chorobę lokomocyjną. Najbardziej dotkliwa jest dla mnie podróż samochodem. Kiedy siedzę z tyłu z dziećmi, rzygać mi się chce przy każdym przyspieszeniu, hamowaniu, skręcie samochodu. Kiedy siedzę za kierownicą, czuję się dobrze. No ale przecież dzieci prowadzić mi nie pozwalają! Też tak macie?
Źle się czuję także na karuzelach. Staram się wysyłać na nie tatę. Jednak kiedy go nie ma, albo Tośka uprze się, że chce z mamą, jak tu dziecku odmówić? Wtedy w jej oczach widać szaleństwo radości, a w moich… zwykłe szaleństwo, że zaraz nie wytrzymam i…
Czy tylko ja tak mam?
Przez ostatnie 3,5 roku byłam święcie przekonana, że jestem wyjątkowa. Że jestem jedyną na świecie młodą matką, u której objawiła się po ciąży choroba lokomocyjna. W końcu nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałam. Aż wstyd się było przyznać. O tym, że podnosi mi się ostatni posiłek, kiedy jadę z tyłu samochodu wiedział tylko kierowca i dziewczynki. Przy czym ten pierwszy ze zrozumieniem i bezradnością, a dzieci absolutnie bez zrozumienia. Bo niby jak to mama ma nie czytać książeczek, nie rysować szlaczków, nie przyklejać naklejek, schylać się po upuszczone zabawki?!
Niedawno w trakcie rozmowy, koleżanka – matka po fachu, przyznała się nieśmiało, że cierpi na to samo. W jej wzroku widziałam nadzieję, że nie uznam ją za wariatkę. Odczułam ulgę. On też. Wiedziałyśmy już, że nie jesteśmy wyjątkowe. Jesteśmy przynajmniej we dwie. A może są nas miliony?
Dlaczego się tak dzieje?
O co tu chodzi? Jakie zmiany następują w organizmie kobiety w trakcie i po ciąży, że nieproszona pojawia się taka przypadłość? Może przeczyta ten tekst jakiś lekarz, albo któraś z Was ma wiedzę dlaczego tak się dzieje i czy to kiedyś minie? To byłaby pocieszające, że objawy choroby lokomocyjnej kiedyś mnie opuszczą.
Napiszcie proszę jakie macie doświadczenia. Czy któraś z was ma podobnie? Jak sobie z tym radzicie?