Blog, Parenting, Travel

Jaki jest klucz do sukcesu rodzinnych wakacji?

29 stycznia 2019
podrozowanie z dzieckiem

…Bez względu na to czy wyjeżdżacie na wakacje do Polski, zakamarków Europy czy do najbardziej egzotycznych miejsc na świecie, jest jeden element, który gwarantuje wszystkim wypoczynek i satysfakcję. Trąci magią prawda? Odpowiedź jest prostsza niż się wydaje – to druga rodzina z dzieckiem w podobnym wieku do naszego!

Zew rodzinnych podróży

Rodziny takie jak nasza nie potrafią wpisać się w utarte wzorce, mówiące, że po narodzeniu dziecka, należy przysiąść na tyłku. Według nich, podróże są niebezpieczne, naraża się dziecko na ryzyko, wszystko to dużo kosztuje a malec i tak nie będzie nic z tego pamiętać.

Uważamy, że jest wręcz przeciwnie. Według nas, czas spędzany z dzieckiem w pierwszym okresie jego życia jest najcenniejszy w tworzeniu się głębokich relacji pomiędzy członkami powiększonej rodziny. Sprawia też, że rodzice nie mają poczucia, że rodzicielstwo zamknęło przed nimi świat ich pasji. Nie zamienilibyśmy na nic wspólnych przygód poza domem, które przeżyliśmy wraz z Tosią a od niedawna z Julką. To nie tylko zdjęcia na nigdy nie przebranych kartach SD. To bagaż otwartości, pokory, kreatywności, emocji, uczuć wobec siebie i świata. To doświadczenie na pewno nie pójdzie na marne!

Klucz do sukcesu rodzinnych podróży

Po trzech latach rodzinnej włóczęgi, potrafimy wyodrębnić już pewne etapy, w których zmieniają się potrzeby naszych dzieci.

Etap 1:

Nie mówi, nie chodzi, cycek wszystko wynagrodzi

Możemy powiedzieć, że nasza Tosia wyruszyła pierwszy raz w drogę gdy miała miesiąc. Pojechaliśmy wówczas samochodem z Poznania do Wisły. Był grudzień. Samochód ledwo się domknął, tyle „niezbędnych” rzeczy spakowaliśmy 🙂

Potem odwiedziliśmy z nią spory kawałek świata: Karaiby, Sycylię, Chorwację, Seszele na katamaranie oraz m.in. Azory, południe Hiszpanii, RPA w objazdowych, samochodowych podróżach. Przez cały ten okres byliśmy cali dla niej a ona dla nas. Prześpiewaliśmy dziesiątki godzin najdziwniejszymi piosenkami, próbowaliśmy w aucie, samolocie i każdym innym miejscu niezliczonej ilości forteli aby ją zająć. Nawet gdy w pobliżu pojawiło się dziecko, bawiły się jakby obok siebie.

Dopóki nie mówiła, mogliśmy udawać, że nie wiemy o co jej chodzi 🙂

Dopóki nie chodziła, mogliśmy wpływać na pozycję GPS, w której się znajdowała. Model 2+1 był idealnym rozwiązaniem w podróży. Musieliśmy zważać tylko na rytm drzemek i nocnego snu naszego dziecka. Przy kilku rodzinach bezwład w podróży tym powodowany znacznie wzrasta.

Etap 2:

Mówi, chodzi i wie czego chce

U różnych dzieci, w różnym czasie przychodzi moment kiedy poza bliskością rodziców, ujawniają się potrzeby społeczne. Zazwyczaj jest to między 2-3 rokiem życia. Wówczas istota, która będzie w stanie w 100% wejść w świat dziecięcej wyobraźni, staje się niezbędna dla satysfakcjonującej zabawy, a więc i udanych wakacji/podróży.

Oczywiście tym partnerem, w bogatym, dziecięcym świecie, nadal może być dorosła osoba. Problem tylko taki, że opiekunów rozprasza zbyt dużo rzeczy, z ich realnego świata. To ktoś zadzwoni, to praca albo wciąż te same nudne sprawy dorosłych przy kawie, jedzeniu czy co gorsza alkoholu, zawsze na siedząco, zawsze bez polotu…Pełnoletni towarzysze zabawy tracą skupienie a dziecko bywa rozgoryczone i zawiedzione, co często wyraża płaczem lub marudzeniem.

A co z rodzeństwem? To w tym okresie z pewnością błogosławieństwo. Ważne tylko aby dzieci rozwojowo były w stanie nawiązać ze sobą relację. W tym momencie Tosia ma trzy lata a Julka zaledwie pół roku. Łatwo zgadnąć, że Juleczka partnerem do zabawy jest dla Tosi raczej marnym. Liczymy, że szybko się to zmieni 🙂

Nie wiemy kiedy kończy się ten etap. Pewnie w momencie, w którym dzieci przestają zapraszać rodziców i dorosłych do swojego, coraz bardziej niezależnego świata. Przemyślenia i obserwacje mamy takie, że decydując się na wakacje z kilkuletnim dzieckiem warto zadbać o rówieśników dla naszego małego podróżnika.

Szczęśliwe dzieci

W pewnym etapie rozwoju różnice wieku się zacierają, ale dla 3-latka ważne jest aby towarzystwo nie miało lat 1 albo 10. Niemowlak będzie go po prostu denerwował ciągłym zabieraniem zabawek. W drugim przypadku to raczej starsze dziecko może mieć problem z brakiem towarzystwa na swoim, już szkolnym etapie 🙂

Obecność dziecka w zbliżonym wieku potrafi czynić cuda. Dzieciaki przyciągają się niczym magnesy i trudno je rozerwać nawet jeśli czasami między nimi iskrzy 🙂 Ta magia jest tak silna, że nawet bariera językowa przestaje mieć znaczenie. Porozumiewają się na jakimś wyższym poziomie komunikacji, który wraz z dorastaniem niestety zanika.

Najszczęśliwszym dla Tosi etapem wyjazdu na Hawaje dla przykładu były nie piękne widoki, przyroda, ocean, góry, wodospady, kultura Polinezji a… czas spędzony z chłopcem w podobnym wieku, którego spotkaliśmy na Maui. Ona mówiła słabo po polsku on jeszcze gorzej po rumuńsku a stworzyli wprost nierozerwalną parę świetnie się bawiących dzieciaków. Pierwsze co robili po otwarciu rano oczu to pytali się o siebie wzajemnie.

Także w samolocie zupełnie inaczej przebiega nawet długi lot, gdy w zasięgu jest jakieś dziecko. Niestety często zamiast korzystać z takiej okazji i bratać maluchy, rodzice puszczają 2-3 latkom bajki na monitorze, tym samym zabijając interakcję…

Szczęśliwy tabor

Aby nasze dziecko było szczęśliwe mając w wakacyjnej kompani jednego lub więcej małych dwunogów, musi mieć miejsce jedna z dwóch sytuacji:

  • Los się do nas uśmiechnie i podczas podróży spotkamy rodzinę z dziećmi. Najmłodszym wrażeń i emocji z pewnością nie zabraknie. Dorośli biorą towarzystwo z dobrodziejstwem inwentarza.  Nawet wtedy warto jednak zadbać o strefę swojego komfortu i nie poddawać się bez reszty sposobie spędzania wolnego czasu nowo poznanych znajomych. Czasem warto zadbać o swoje, budowane w domu wartości i rytuały. W przeciwnym razie można skończyć z głową w toalecie po spożyciu genialnego produktu przydomowej destylarni 🙂 Dziecko zaś z pewnością szybko wkręci się w 350 gier na tablecie kolegi albo nieograniczonej ilości bajek. A wszystko to zajadając pyszny batonik i popijając słodzonym napojem. Nie bierzmy za bardzo do siebie powiedzenia – „dla towarzystwa cygan dał się zabić”. W wakacje to dużo trudniejsze niż w domu, ale jeśli chcemy, aby dziecko potrafiło w przyszłości widzieć i stawiać granice, to musimy sami o to zabiegać. Inaczej jeden tydzień urlopu rozniesie w pył to co budowaliśmy wiele miesięcy.
  • Zaplanowaliśmy wakacje z zaprzyjaźnioną rodziną. Tu zastosowanie ma inne powiedzenie – „jak sobie pościelisz tak się wyśpisz” 🙂 – i to w każdym możliwym względzie. Ważne jest tu nie tylko wiek dzieci i to jak je wychowujecie, ale też co jecie, co pijecie, jak lubicie spędzać wakacje, o której chodzicie spać i wstajecie, a nawet ile pieniędzy możecie wydać na wakacje. Tylko pozornie sama przyjaźń wyniesiona ze szkoły, pracy czy podwórka wystarczy aby wszyscy mieli udane wakacje na które czekali i na które harowali większą część roku. Aby nie było tutaj żadnych wątpliwości, nie chodzi tu o to, że ktoś jest „niegodzien” wspólnego wyjazdu. Możecie mieć w normalnych, codziennych okolicznościach najlepsze relacje. Jednak źle przemyślany wspólny wyjazd, może w najlepszym wypadku przysporzyć miernych wspomnień. W najgorszym mocno nadwyrężyć waszą przyjaźń.

Podsumowanie

Wszystkie te nasze przemyślenia naszły nas na Fuerteventurze, gdzie z założenia poza zimowymi wakacjami, pojechaliśmy popracować. Spędziliśmy tam więcej niż standardowy, wakacyjny tydzień. Tosia bez przedszkola i rówieśników była w stanie zagospodarować nas dwoje i babcię. Musieliśmy się sporo nagimnastykować, aby wykonać choć część z zaplanowanych działań. Już się do tego przyzwyczailiśmy, mając nadzwyczaj absorbujące, ruchliwe i ciekawe wszystkiego dziecko. Nie ułatwia także sprawy przekonanie, że sadzanie jej przed telewizorem albo grą nie jest najlepszym rozwiązaniem 🙂

Konkluzje są dwie:

  • Jadąc na rodzinny wyjazd bez towarzystwa innych dzieci, gier i bajek przestańcie się oszukiwać, że dacie radę pracować. Najlepsze co możecie zrobić to zająć się rodziną i tym co lubicie robić!
  • Kiedy jednak, chcecie mieć trochę więcej czasu dla siebie albo na obowiązki… – weźcie babcię, znajomych o podobnych potrzebach i stylu życia albo… liczcie na uśmiech losu 🙂

You Might Also Like